Po wpisie o USA zapraszam Was do następnego wpisu, który napisałam tym razem z dwoma innymi Aniami, oraz z Sprachcaffe 🙂 Anią z bloga „Szwajcaria moimi oczami” oraz z Anią z bloga „I love Wien”. Od czasu wpisu o Ameryce stwierdziłam, że takie wspólne wpisy są naprawdę ciekawym pomysłem, który będę częściej stosować. Na jeden temat można zebrać wiele ciekawych, a czasem nawet różnych opinii, które niekoniecznie się wykluczają, lecz uzupełniają. Każdy ma swoje doświadczenia i na ich podstawie konstruuje strukturę świata dookoła siebie. Jest to uproszczenie świata zewnętrznego, ale bez jakiś ugólnień lub „haseł kluczowych” dotyczących abstrakcyjnych pojęć nie byliśmy w stanie funkcjonować. O tym mówi wspomniana już przeze mnie teoria językowego obrazu świata (choć… bazuje ona bardziej na metaforach i stereotypach niż na doświadczeniach ludzi), jak i lingwistyka antropocentryczna, która nie dość, że bazuje na doświadczeniach ludzi, to jeszcze na ich możliwościach/kompetencjach do budowy takiej struktury świata. Ok! Ale do rzeczy!
Zadałam dziewczynom pytania o Alpach. Co ich zafascynowało, z czym kojarzą Alpy, z jakimi językowymi i kulturowymi aspektami. Zobaczcie na nasze odpowiedzi :), które okazują się bardzo podobne. Alpy to bez wątpienia piękne miejsce. Mam nadzieję, że nasz wpis zainspiruje Was do indywidualnego poznania Alp.
1. Pierwszy kontakt z Alpami.
Ania z tego bloga: Przyjechałam do Niemiec na kurs językowy do Monachium. Któregoś dnia szkoła językowa zorganizowała wycieczkę nad jezioro Starnbergersee, gdzie nie tylko widać pięknego jęzioro, a za jeziorem Alpy. Przepiękny widok. Potem przez długi czas mogłam sobie tylko wyobrazić, jak wyglądają te góry z bliska. Miałam okazję zobaczyć bliżej Alpy będąc już na emigracji w Niemczech. Wyjechałam wtedy na wycieczkę na Zugspitze w zimie. Muszę przyznać, że widok był z jednej strony zachwycający, a z drugiej przerażający. 🙂 Poczułam moc natury 🙂
Ania z „I love Wien”: Miałam za sobą długie godziny podróży autobusem. Byłam w drodze do rodziny goszczącej au pair w Salzburgu. Przysnęłam. Gdy się obudziłam, nie mogłam się napatrzeć na rozpościerające się przede mną widoki.
Ania z „Szwajcaria moimi oczami”: Jeśli mnie pamięć nie myli, to moje pierwsze spotkanie z Alpami miało miejsce w roku 2008. Były to Alpy Bawarskie w okolicach Garmisch – Partenkirchen oraz austriackie widziane z Insbrucka. Przebywałam wtedy w Niemczech przez rok, ale nie miałam niestety okazji oraz możliwości do bliższego poznania gór, mogłam jednie podziwiać je z daleka. Los jednak chciał, że przeprowadziłam się do Szwajcarii i dzięki temu mogę odkrywać piękno górskie kiedy tylko mam na to ochotę. Pierwsze spotkanie ze szwajcarskimi Alpami miało miejsce przy okazji wycieczki słynną kolejką Bernina Express i były to Alpy Retyckie. Podczas tej podróży zakochałam się i wiedziałam, że to jest to czego potrzebuję i co chcę podziwiać. Kolejne wycieczki to zdobycie (kolejkami póki co) szczytów Stockhorn (2190 m n.p.m.) oraz szczytu lodowca Titlis (3238 m n.p.m.) położonych w paśmie Alp Berneńskich.
2. Alpy – wrażenia pozytywne czy negatywne?
Ania z tego bloga: Nie jestem „typem wędrownika”, więc Alpy są dla mnie miejscem, gdzie mogę wypocząć, a nie „powspinać się” 🙂 Uwielbiam ciszę w górach. Uwielbiam czystą wodę w jęziorach alpejskich, w której można zobaczyć wszystkie kolory turkusu. Przeraża mnie za to pogoda, która zmienia się w Alpach w przeciągu paru sekund. Raz w roku jednak muszę zobaczyć to piękne miejsca. Raz je zobaczysz i… na zawsze zostaniesz „opętany” 🙂
St. Bartholomä
Ania z „I love Wien”: Lubię Alpy, pozwalają się sprawdzić fizycznie oraz psychicznie, uczą pokory i pozwalają poznać samego siebie. Szczególnie na stokach. Boisz się. Mierzysz wzrokiem kąt nachylenia. Musisz jednak końcu i tak znaleźć się na dole, normalnie albo gorzej: zjechać na tyłku lub spaść. W końcu ruszasz. To uczucie przestrzeni i wolności, gdy patrzysz na bezkres ponad białymi szczytami, a potem czujesz wiatr na twarzy. W końcu docierasz do bazy i adrenalina znów ciągnie Cię w górę, mimo zmęczenia. To uzależnia.
Weißsee, Ania z „I love Wien”
Ania z „Szwajcarcia moimi oczami”: Mam ogromny respekt przed potęgą zarówno Alp jak i innych masywów górskich. Wywołują we mnie bardzo mieszane i skrajne uczucia. Z jednej strony przytłaczają mnie swoją potęgą, są nieprzewidywalne, tajemnicze, gniewne, niezbadane i często decydują o losie tych, którzy pragną je zdobyć. Z drugiej zaś strony czuję nieopisaną radość kiedy mogę podziwiać ich piękno oraz to jak się zmieniają w zależności od pory roku czy nawet pogody. Niesamowitym jest również to, że na szlaku można spotkać pasące się krowy, owce, a także kozice górskie, które chętnie pozują do zdjęć. Musimy jednak pamiętać, że zwierzęta te mogą być agresywne i należy zachować wszelkie środki ostrożności podczas spotkania z nimi. Nie byłam jeszcze w wielu miejscach, ale na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że bardzo lubię Alpy i mam nadzieję, że życia i czasu mi starczy na choć powierzchowne ich poznanie.
3. Atrakcja w Alpach.
Ania z tego bloga: Polecam wjechanie na najwyższy szczyt Niemiec, czyli na Zugspitze (2 962 m). Jeśli kogoś zachwyciły Rysy, to Zugspitze tym bardziej 🙂 Na samym szczycie jest mała kapliczka, do której trudno wejść w czasie zimy. Koło kapliczki jest stacja narciarska, w której można wypożyczyć sprzęt narciarski i… zjechać bardzo dobrze przygotowaną ścieżką narciarską. Osobiście nie próbowałam, ale… widoki są tak zachwycające, że warto tam wjechać nawet dla nich.
Ania z „I love Wien”: Alpenstraße na Großglockner. Można wjechać na nią autem, motocyklem lub rowerem. Te widoki na całej trasie. Ten niepokój, gdy spoglądasz w dół. Respekt dla tych, którzy ją budowali. Warto przeżyć tę podróż, by zrozumieć ogrom gór i moc natury.
Alpenstraße
Ania z bloga „Szwajcaria moimi oczami”: Miłośnikom mocniejszych wrażeń proponuję Titlis Cliff Walk, 3041 m n.p.m., 500. metrowa przepaść pod stopami, 150 metrów do przejścia. Samo przejście przez most to niesamowite wrażenie, które dosłownie zapiera dech w piersiach nie tylko ze względu na widoki. Warto wspomnieć, że to najwyżej położony most wiszący w Europie. Jest sporo miejsc i atrakcji, które warto zobaczyć i których trzeba doświadczyć osobiście. Myślę jednak, że samo przebywanie na szczytach i nie tylko jest niesamowitym przeżyciem, które uczy pokory wobec sił natury i ładuje pozytywną energią, człowiek czuje, że żyje. Niewątpliwie trzeba wspomnieć o kolejkach, które na te szczyty prowadzą. Są tak różnorodne i zapewniają takie wrażenia, że nie sposób opisać ich słowami.
4. Jakie słowa z języka niemieckiego kojarzą Ci się z Alpami?
Ania z tego bloga: „die Alpen„, czyli Alpy. „Der Berg, -e” – góra/y. Dialektów alpejskich niestety nie znam. To, co ciekawe to wielojęzyczność w Alpach, która jest przedmiotem wielu badań naukowych. Oficjalnymi językami na terenie Alp jest język niemiecki, francuski, włoski i słoweński. Tę informację znalazłam w ulotce komisji Internationale Alpenschutzkommission:
Die Alpenkonvention sieht Deutsch, Französisch, Italienisch und Slowenisch als ihre offiziellen Konventionssprachen an, was eine vollständige Übersetzung aller Dokumente und aller offiziellen Sitzungen mit sich bringt.
Ania z „I love Wien”: Grosglockner, Hohe Wand, Tauern, Pinzgau – to nazwy własne. Gdy je słyszę oczami wyobraźni widzę szczyty i doliny. Zieleń u dołu, biel na górze a między nimi grafit.
Ania z „Szwajcaria moimi oczami”: Jako ciekawostkę podam słówka w dialektach szwajcarskich.
CHÄS – ser.
ALPHORN – tradycyjny, szwajcarski instrument muzyczny.
TSCHUUT – owca.
HOOPELI – krowa.
EDELWEISS – szarotka alpejska.
5. Alpejskie piosenki.
Ania z tego bloga: Opętanie Alpami można zauważyć również u innych osób, np. wśród artystów, arystokratów z przełomu XVIII i XIX wieku. Jednym z nich był Johann Ladislaus Pyrker, który napisał pieśń: Lieder der Sehnsucht nach den Alpen (Pieśni tęsknoty za Alpami):
Ich wandre fort durch Berg und Thal
Mit frohgestimmtem Herzen,
Und möchte hier den Wasserfall
Und dort das Bächlein (…);
Wędruję na przód w górach i przez Thal, z radością w sercu i chciałbym zobaczyć tu wodospad, a tam strumyczek (…);
Tu cały tekst pieśni.
Ania z „I love Wien”: Lubię czasem posłuchać alpejskiej Volksmusik. U moich teściów szczególnie, bo Tata mojego Męża jest fanem takiej muzyki. Jeździ na koncerty, kupuje „branżowe” gazety. Można też posłuchać live streaming w Alpen Radio.
Ania z „Szwajcaria moimi oczami”: Nie jestem fanką alpejskich dźwięków, ale z racji tego, że mieszkam w alpejskim kraju i prowadzę bloga o tej tematyce to i tego rodzaju muzyki musiałam liznąć. Alpejskie jodłowanie zapewne większość z Was zna, ale czy w wersji szwajcarskiej? Koniecznie posłuchajcie tu.
Zachęcam również do odsłuchania melodii wydobytej z Alphorn, ttradycyjnego, szwajcarskiego instrumentu muzycznego:
Więcej na temat Alphorn tu.
6. Ciekawostki o Alpach.
Ania z tego bloga: Alpy są piękne, więc przepiękne miejsca można znaleźć zarówno po niemieckiej, jak i po stronach innych państw. Ja polecam mały kościółek w Austrii – St. Bartholomä, o który można”zaczepić” jadąc do Salzburga. Poza tym w Austrii jest tzw. „Świat Swarovskiego”. Dla dziewczyn lubiących te kryształtki to fajne miejsce na zwiedzenie miejsca, które powstało blisko pierwszej fabryki kryształu Swarowskiego w Watten.
Ania z „Szwajcaria moimi oczami”: Pierwsza moja myśl padła na górę Diavolezza (2978 m n.p.m.), przez którą miałam okazję przejeżdżać wyżej wspomnianą kolejką Bernina Express. Diabelska góra ma to do siebie, że podczas niektórych zimowych nocy jest na tyle oświetlona przez księżyc w pełni, że można jeździć w tym miejscu na nartach bez dodatkowego, sztucznego oświetlenia.
Chcesz wiedzieć więcej na ten temat?
Tu linki do wpisów dziewczyn:
Ania z „I love Wien”: tytuł wpisu: Magia Alp.
Ania z „Szwajcaria moimi oczami”, tytuł wpisu: Alpy – miłość od pierwszego spojrzenia?
Pingback: Magia Alp - I love WienI love Wien
Właściwie to… wszystkie miejsca w Alpach są bardzo do siebie podobne. Serpentyny dróg, górskie szlaki, pejzaże, nawet jezioro, bardzo podobne do wielu innych, myślałam, że wiem które to, a to znów niespodzianka. Ruiny zamków budowane tak samo, większość trudno od siebie odróżnić. Różnice w Alpach polegają właściwie na tym, jakie będą warunki gdy staniesz na grani jakiegoś co najmniej dwutysięcznika. Bo jak odpowiednio wieje, to żadnego zdjęcia nie zrobisz i nikomu nie pokażesz jak tam jest.
Nie, to nie jest negatywne spojrzenie, a odważna propozycja. Szlak prosi się i porządne fotoreportaże 🙂 Co Wy na to Anie?
Hexe, też Ania 😉
Ania z tego bloga się boi, ale może inni chcieliby się podjąć tego wyzwania? :)) Ja lubię podziwiać góry jedynie z daleka. Poza tym – wolę morze 🙂 Pozdrawiam Anię następną 🙂