Lipsk & Drezno, rok 2008

Jak nauczyć się języka obcego? Najlepiej zanurzyć się w tym języku. „Zanurzyć się”, czyli wyjechać do kraju, w którym ten język jest używany. Oczywiście nie każdy ma okazję wyjazdu na dłuższy czas do Niemiec, aby nauczyć się języka niemieckiego. Koszty wyjazdów i kursów językowych są bardzo wysokie! Miesięczne koszty w Monachium wynosiły u mnie 1500 Euro, płacąc za kurs językowy musiałabym zapłacić dodatkowe 500 Euro. Ale jeśli ktoś chce, to może sobie poradzić wszędzie i zarobić taką kwotę (w Bawarii to raczej żaden problem).

Każdy wyjazd za granicę jest stresujący. Nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Nie wiemy, na jakiego właściciela mieszkania trafimy; jaki pokój otrzymamy. Dodatkowo dochodzi jeszcze stres związany z nieporozumieniami językowo-kulturowymi. Jest jednak warto takie coś zrobić. Dlaczego? Dowiadujemy się sporo o sobie i o otoczeniu dookoła nas.

Dzisiaj napiszę Wam o moim pierwszym wyjeździe do Niemiec.

Rok 2008 – ja jako jedna z najlepszych studentek ekonomii na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Zapalona studentka, która marzyła o karierze w branży marketingowej. Kochałam język angielski, gdyż z nim kojarzyłam marketingowe potęgi świata, tj. Disney, McDonald’s itp. Ani przez chwilę nie chciałam się uczyć języka niemieckiego. Uważałam go za jeden z najbrzydszych języków świata i nie wahałam się o tym otwarcie mówić. 🙂

Pewnego razu brałam udział w wielu wydarzeniach marketingowych i tam poznałam pewnego chłopaka, który świetnie znał język niemiecki 🙂 Nasza znajomość jednak rozpoczęła się w dość nieszczęśliwym momencie, bo on zaraz potem miał jechać na stypendium Erasmusa do Niemiec. To nie było zwykłe stypendium, tylko praktyka zawodowa w Niemczech finansowana przez program Erasmusa. Ja wtedy byłam w takim okresie swojego życia, że chciałam spróbować czegoś nowego (ale nie wierzyłam, że polubię niemiecki), a chłopak, którego spotkałam na tyle mi się spodobał, że chętnie również zaaplikowałam na to stypendium. Zwłaszcza, że kwota z tego stypendium była również bardzo atrakcyjna 🙂 Na rozmowie kwalifikacyjnej potrafiłam tylko powiedzieć „Ich bin Anna” (Ja jestem Anna) i „Ich studiere Marketing” (Ja studiuję marketing). Usłyszałam od Pani w szkole języków obcych, która mnie egzaminowała: „Oj, będzie Pani ciężko. Ale jak Pani lubi się męczyć, to proszę bardzo„, po czym przepuściła mnie ze względu na moje osiągnięcia naukowe w marketingu. Super! Jakoś mi się udało! 🙂  Wyjechałam do Niemiec z chłopakiem oraz z pięcioma innymi osobami, które były po prostu świetne z niemieckiego. Ja jedyna nie potrafiłam powiedzieć niczego. I ze mną był największy problem, bo żaden pracodawca niemiecki… nie chciał mnie wziąć na praktykę 🙂 „A ona to co tu robi?” – zapytał pracodawca z Lipska, który zobaczył mnie w grupie świetnych ekonomistów znających język niemiecki 🙂 Moje osiągnięcia z Polski niewiele wtedy znaczyły. Nagle z rozchwytywanej studentki w Polsce, która zdobywała międzynarodowe nagrody marketingowe, stałam się osobą, która… kompletnie nie miała szans na rynku pracy w Niemczech. Ciekawe uczucie 🙂 Spaść z piedestału na sam dół 🙂 Wtedy też zdarzyło mi się najwięcej wpadek, które opisałam w mojej książce. Np. po moim smsie do jednego z pracodawców, w których zastosowałam tryb rozkazujący, wyrzucono mnie z praktyki 🙂 Uczelnia znalazła w końcu firmę, która mnie wzięła na praktykę, a było to… lotnisko, a następnie instytut ochrony środowiska 🙂 Z ochroną środowiska również nie miałam za wiele wspólnego, ale potrzebowali osoby, która tłumaczyłaby artykuły naukowe z polskiego na angielski, a zatem „nadawałam się” 🙂

hoheltzcentrum

Helmholtz-Zentrum für Umweltforschung UFZ

Instytut Ochrony Środowiska

Mimo iż to były Niemcy Wschodnie, znane z negatywnego stosunku do obcokrajowców oraz z… biedy, to jednak miałam szczęście poznać takich Niemców, którzy pomogli mi w samodzielnym uczeniu się języka niemieckiego. Mój szef na lotnisku zaprosił mnie i całą moją grupę na przejażdżkę po lotnisku. Moja szefowa w instytucie ochrony środowiska zaproponowała, że możemy zrobić filmik w jej instytucie dla upamiętnienia naszego wyjazdu. 🙂 Z filmiku nic nie wyszło, ze znajomości z kolegą ze stypendium również nic :), ale za to nauczyłam się w obydwu miejscach pierwszych podstawowych słów z języka niemieckiego oraz potrafiłam już potem wypowiedzieć proste zdania, bo zarówno mój szef, jak i szefowa starali się mi wbić do głowy nowe słówka 🙂 Głównie poprzez konwersacje, gestykulację oraz e-maile, które pisaliśmy do siebie tam i z powrotem (bo przez telefon niewiele zrozumiałabym po niemiecku) 🙂

lotnisko Halle

Lotnisko w Halle z moim szefem i ekipą, która znała świetnie język niemiecki

Co do fotek czysto turystycznych – to ich za wiele nie mam. Głównie dlatego, że Niemcy Wschodnie nie spodobały mi się aż tak bardzo. Jedynie Drezno mnie zauroczyło. Złote miasto przepełnione pięknymi budynkami, zameczkami. Warto je zobaczyć 🙂

dresno_1

Drezno

Pozytywne aspekty Wschodnich Niemiec:

Do nauki języka ten obszar Niemiec jest jednak dość korzystny finansowo. Dlaczego? Ze względu na koszty. Artykuły spożywcze, czynsz są niekiedy tańsze niż w Polsce. Dialekt saksoński, jeden z najbardziej nieromantycznych w Niemczech, można w przyszłości przerobić na ten „normalny” 😉 Podobnie jak ja to zrobiłam. Nauczyłam się pierwszych słów i zdań w Saksonii, ale rozwijałam się potem w innych Bundeslandach 🙂

Negatywne aspekty Wschodnich Niemiec:

Ze względu na negatywne nastawienie tej części Niemiec do obcokrajowców radzę jechać tam TYLKO takim osobom, które:

a) nie przejmują się złośliwą krytyką. ALBO! Są w stanie wytrzymać tę krytykę przez przynajmniej rok. Ja miałam w końcu szczęście w poznaniu fajnych Niemców z tego obszaru, ale przed ich poznaniem przeżyłam wiele negatywnych sytuacji, o których nie chcę pamiętać 😛

b) są świetnie z niemieckiego. I nie widać, że są obcokrajowcami 😉

Jeśli nie macie tych cech, wybierzcie inne Bundeslandy do nauki języka niemieckiego. Naprawdę uwierzcie mi – istnieją bardziej przychylne środowiska do nauki niż to 🙂

Ale o tym napiszę kiedy indziej 🙂

Najlepiej, jeśli macie na miejscu osoby, na które możecie liczyć w każdej sytuacji. Ja miałam Uczelnię. A Wy – może Sprachcaffe? 🙂

Dodaj komentarz

04.12.2014 · 20:18

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.