Mój dom?

Święta Wielkanocne, pierwszy raz w Polsce od wielu lat. Strojenie koszyczka, jedzenie pysznych polskich specjałów oraz co najważniejsze – „bycie w domu”.

Po wielu przeprowadzkach w moim życiu, a szczególnie po dłuższej emigracji, trudno jest mi określić, które miejsce jest moim domem. Uważam, że dom jest tam, gdzie człowiek się dobrze czuje i gdzie ma cele do realizacji. Absolutnie nie jestem zwolenniczką tezy, że „dom” jest tam, gdzie się człowiek urodził. Ojczyzna – owszem, ale „dom” niekoniecznie. W mojej kochanej Bawarii czułam się bardzo dobrze, świetnie zintegrowałam się ze społeczeństwem niemieckim, o czym pisałam już w wielu postach („Inny świat”, „Jak powstała książka – »Znasz angielski? Poznaj niemiecki!«”). Do Polski przyjechałam, aby móc dalej się rozwijać na studiach doktoranckich, o czym również już napisałam („Miej marzenia”).

„Niemcy to bogaty kraj. Pewnie dlatego Cię zafascynował” – ciągle słyszę to w Polsce. Tak jakby pieniądze i dobrobyt były najważniejsze na świecie. Może w Polsce tak…, bo pieniędzy nam zawsze brakuje. Ale coś innego mnie zafascynowało.

Wyobraźcie sobie krainę z jeziorami, za którymi rozpościerają się przepiękne góry, na których nawet w lecie widać śnieg. Wyobraźcie sobie czyste miasto z architekturą podobną do tej, którą można spotkać w Krakowie lub we Wrocławiu. Dodajcie do tego świetne połączenia w ramach komunikacji miejskiej, gdzie od jednego do drugiego najbardziej odległego punktu w mieście przemieścicie się do 40 minut. Wyobraźcie sobie ludzi, których spotykacie w tym miejscu – tryskających chęcią pomocy i uśmiechających się szczerze na pożegnanie.

Raj?

Nie. Monachium. Moje miasto. Miałam szczęście poznać to miasto od bardzo pozytywnej strony.

bawaria 8

Ja w Bawarii, rok 2015.  W trakcie pisania książki „Znasz angielski? Poznaj niemiecki! Kompendium językowo-kulturowe”

 

Przed emigracją  mieszkałam w Polsce, w różnych miastach, ale niestety nigdzie nie czułam się tak dobrze jak w Bawarii. Pomimo moich ogromnych starań w każdej dziedzinie życia prawie zawsze byłam za mało „cwaniaczkowata, za mało pyskata, za mało to, za mało tamto”. Moje pozytywne nastawienie do życia i radość z każdego dnia określano jako „dziecinność”. W chaotycznym polskim państwie miałam wrażenie, że nie akceptuje się pomyłek, a chętniej wytyka się błędy innym niż samemu sobie. Zamiast wsparcia – krytyka. Wiecie dlaczego? Hejterzy robią tak, aby Wasza obawa przed pomyłką była większa niż chęć spełnienia marzeń… Obawę przed pomyłką widzę również wśród swoich uczniów. Zamiast „mówić” w języku obcym nawet z błędami (i uczyć się na swoich błędach), to wolą nie mówić wcale. Przyjazny klimat, który tworzę w czasie lekcji, ich „otwiera”. Zaczynają mówić. Bez dobrego kontaktu między mną a uczniem nie byłoby szans na postępy. Polacy boją się negatywnego feedbacku, bo kojarzą go z powszechnym w Polsce hejtem, który często jest rezultatem nieodpowiedniego wychowania opartego na kompleksach. Niemcy i Amerykanie, pomimo iż są często mniej wykwalifikowani, reklamują się na wszystkie strony. Wierzą w siebie. Tak ich nauczyli rodzice i środowisko dookoła nich. A w Polsce? Dlaczego niektórzy rodzice wychowują dzieci w Polsce na podstawie krytyki, a nie wspierania dobrym słowem? Dlaczego jest tak wiele osób, które swoje niezadowolenie z życia starają się „przekazać” innym? Dzięki emigracji do Niemiec zdałam sobie sprawę, że na świecie jest wiele miejsc, w których jestem w stanie lepiej zrozumieć zachowania ludzi, i nie muszę żyć w miejscu, gdzie życie staje się walką o swoje, a nie… życiem. Najważniejsze jest to, że znalazłam swój raj w Bawarii, a teraz…

A teraz… o dziwo w Polsce 🙂 Przyjechałam do Polski tylko ze względu na studia doktoranckie, na które się dostałam w Warszawie. I tylko ze względu na te studia. Nie oczekiwałam, że znajdę tam to, co znalazłam w Bawarii. A jednak! Stworzyłam „własny lepszy świat” w Polsce. Zaczęłam pracować m.in. w branży językowej. Przekwalifikowałam się. Weszłam do branży, gdzie ludzie mają podobny poziom wrażliwości jak ja i co najważniejsze – podobne zainteresowania i nastawienie do życia. Nie muszę już udawać „sarkastycznego twardziela”, lecz mogę być w końcu sobą… również w Polsce. A moi uczniowie, studenci i inni doceniają mnie, bo widzą to, czego nie widzieli ci, którzy tego poziomu wrażliwości nie mają. Dzięki poznaniu innego świata w Bawarii byłam w stanie uwierzyć, że ten świat może być również tutaj. Tylko że bardziej ukryty…, bo większość społeczeństwa jest sfrustrowana gospodarką i historią, a swoją frustrację chce przenieść na innych…

To, jak się zachowujesz wobec innych, wróci do Ciebie. Pamiętaj(cie) o tym! 🙂 Wiedziałam, że moja szczerość i autentyczność kiedyś się opłaci 🙂 Wasza też! Poczekajcie na odpowiedni moment, gdyż nie warto się spieszyć 😉 A hejterzy? Życzę im wszystkiego dobrego. Tak po katolicku. Prawdziwie po katolicku 🙂

W Polsce też może być jak w raju. W każdym miejscu może być jak w raju, nieważne w jakim jesteś państwie. Ważne jest to, w jakiej jesteś grupie społecznej. Zamknij oczy, zastanów się, czego chcesz, i znajdź swoje towarzystwo. Nie patrz na hejterów – oni na pewno w Twoim kręgu znajomych nie powinni być 🙂 Niech moje przeżycia z przeszłości Cię zainspirują i pokażą Ci, że nieważne, co było – jeśli czegoś naprawdę chcesz, osiągniesz to. Jeśli nie teraz, to później w innej grupie społecznej, która czeka właśnie na taką osobę jak TY 🙂

Dziękuję swoim uczniom i czytelnikom za siłę, jaką mi dają. Uwielbiam dzielić się z Wami moimi wspomnieniami z emigracji w Niemczech oraz ciekawostkami językowo-kulturowymi. Wspólna pasja nas łączy i jest źródłem naszej siły.

Dziękuję również tym, którzy nie są z branży językowej, ale mają również otwarte serca i mnie wspierają, choć… jest to ryzykowne. „Jest Pani prowokująca, ale… to dobrze” 🙂

Podsumowując:

Gdzie jest mój dom? Tam, gdzie mam cel (a cel mam w Wawie), i tam, gdzie się czuję dobrze (a więc w miejscach, które przypominają mi Monachium).

Tobie też życzę powodzenia w szukaniu własnej drogi 🙂

Więcej w książce: „Znasz angielski? Poznaj niemiecki!”

Podoba Ci się wpis? Zareaguj! Polub, skomentuj! Pomóż mi w promowaniu większej otwartości i dobroci w Polsce, której… niestety brakuje w niektórych środowiskach.

8 Komentarzy

04.12.2014 · 15:37

8 responses to “Mój dom?

  1. Olga Ko

    Aniu! Dziękuję, że swoją historią motywujesz i udowadniasz, że marzenia można spełniać! Ja wciąż szukam swojego celu, ale dzięki Twoim postom i przede wszystkim lekcjom, mam wrażenie, że jestem coraz bliżej jego znalezienia 🙂 Do zobaczenia na kolejnej lekcji! 🙂

  2. Monika

    Wspaniale napisane !! 😀
    Wręcz niesamowite.
    Dziękuję 😉
    I pozdrawiam

  3. Aleksandra

    Sympatyczny post napisany reka nlodego, szczesliwego czlowieka. Jestem o wiele starsza, od 1988 roku w Toronto. Podobnie jak ty, bylam nauczycielka angielskiego. Pomagalam ludziom poczodzacym z kazdego miejsca na ziemi. I byla to wspaniala, pelna radosci I satysfakcji praca. Ale, pewnie przez to ze mam sporo wiecej lat I tak zwanego zycia za soba, trudno mi ze wszystkim co piszesz sie zgodzic. Zycie jest bardzo skomplikowane, niejednokrotnie bez naszej winy doswiadczamy przykrosci czy rozczarowan. To co piszesz wydaje mi sie bardzo naiwne, choc zgadzam sie z Toba ze wazne jest nasze zyciowe nastawienie. Zyczylabym jednak zarowno sobie, Tobie I wszystkim emigrantom aby nasze szczescie bylo tak uchwytne.
    Zycze Ci duzo radosci w pracy jezykowej. Dla mnie byla ona najwieksza, I radosna przygoda. Gdybysmy tylko zycie sie nie wtracilo……
    Pozdrawiam
    Aleksandra

    • Dziękuję za ten komentarz. Tak, przykrości i rozczarowania również przeżyłam, ale było to zazwyczaj związane z tym, że byłam w nieodpowiednim dla siebie środowisku. Zazwyczaj, jeśli „pasujemy” do danej grupy społecznej, to tych przykrości jest mniej. Choć oczywiście też się zdarzają (to jest cecha ludzka, że nie zawsze się jest „miłym”). Myślę jednak, że najważniejsza jest pasja wobec danej czynności. Im więcej się ma przekonania, że to jest właśnie „to”, tym mniej jesteśmy wrażliwi na jakieś przykrości i tym rzadziej one się zdarzają. Jak nam zamkną drzwi, to się wejdzie oknem 😉 Pozdrawiam i życzę siły przy realizacji swoich pasji 🙂

  4. Albert

    Witam,
    super artykul!
    Jestem z zona w Monachium od 6 lat, tu urodzily sie nasze dzieci (3,5 lata oraz 3 miesiace). Tez kochamy Bawarie, miasto. Jest nam tu dobrze. Jednak o powrocie nie myslimy. Nie jestesmy wstanie wrocic do Poznania, oczywiscie prace mozemy znalesc i to dobrze platna, ale to nie jest najwazniejsze. Jedynie tesknimy za rodzina, ale na szczescie jestesmy kilka razy w roku w Polsce i to nam wystarcza. Miala Pani duzo szczescía znajdujac w Warszawie odpowiedni dla siebie klimat. My tego klimatu w Poznaniu nie czujemy.
    Pozdrawiam i powodzenia 🙂

    • Cieszę się, że napisałeś! Tak, w Polsce jest bardzo ciężko o taki klimat, bo po prostu zarówno sytuacja ekonomiczna, polityczna, jak i społeczna (nastawienie na historię, zamiast na teraźniejszość i przyszłość) do stabilnego i pogodnego życia nie zachęca. W mojej branży językowej jest to jednak w jakimś stopniu możliwe, bo ludzie nabyli już trochę doświadczenia za granicą i wiedzą, jak może być 🙂 Przypuszczam jednak, że w innych branżach ludzi z takim doświadczeniem jest mało i trudno się jest z nimi dogadać. Zwłaszcza, jeśli porównujemy ich z ludźmi z Bawarii. Inny świat po prostu! 🙂 Cieszę się, że nadal istnieje ten raj w Bawarii.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.